Cześć!

Mam na imię Ania i masowanie jest drogą mojego serca.
Nie zawsze wiedziałam, że chcę masować. Zanim w 2018 roku otrzymałam swój pierwszy masaż Lomi Lomi Nui, nie byłam pewna, czego chcę. Wybrałam więc to, co większość – bezpieczną karierę za biurkiem.
Jednak gdzieś z tyłu głowy wciąż miałam marzenie, by wykonywać pracę własnymi rękami, robić coś, co ma znaczenie.
Kiedy otrzymałam swój pierwszy masaż Lomi, od razu poczułam, że ja też chcę w ten sposób dotykać innych.
Bardzo szybko jednak głos zabrał mój wewnętrzny krytyk – przekonywał mnie, że nie dam rady się tego nauczyć, że to zbyt trudne, a nawet jeśli się nauczę, to nikt nie będzie chciał takiego masażu ode mnie.
Na szczęście dwa lata później, wbrew temu głosowi, podjęłam decyzję i zaczęłam się uczyć. Od tego czasu ukończyłam kursy:
- Lomi Lomi Nui Kinomana I
- Indywidualny intensywny kurs Lomi Lomi Nui i automasażu
- Lomi Lomi Nui dla kobiet w ciąży
- Intensywny kurs nauczycielski hawajskiego masażu terapeutycznego Lomi Lomi
- Ośmiodniowy pogłębiony kurs Lomi Lomi
- Technika – taniec – głębia – od podstawy i mechaniki ruchu, do przepływu i głębi w masażu Lomi Lomi Nui
- Kobido w duchu Aloha
- Lomi Lomi twarzy oraz zaawansowane techniki pracy z obręczą barkową, szyją i głową w masażu Lomi Lomi Nui
W ciągu kilku lat od mojego pierwszego masażu przeszłam drogę od osoby masowanej do masażystki, a następnie nauczycielki masażu.
W każdym razie jest taki moment w życiu, kiedy kobieta ma dość wiecznego wstydzenia się za siebie. A kiedy przestaje się wstydzić, może się stać tą osobą, którą jest naprawdę.
Elizabeth Gilbert
Gdy byłam dzieckiem, moja babcia często prosiła mnie, żebym pomasowała jej plecy.
Zawsze bardzo mnie przy tym chwaliła – mówiła, że odczuwa ogromną ulgę, że mam „dobry dotyk”, a przez jej ciało przechodzi prąd, gdy ją masuję.
Czułam się wtedy taka przydatna, ważna i wyjątkowa.
Mimo że nie miałam jeszcze dziesięciu lat, potrafiłam sprawić, że moja babcia naprawdę czuła się lepiej.
Kiedy dziś to wspominam, widzę, że mogłam wcześniej zorientować się, że to właśnie ta droga jest moja – zamiast tułać się zawodowo przez kilkanaście lat.
Po latach wreszcie pozwoliłam dojść do głosu mojemu wewnętrznemu głosowi – dlatego moją firmę nazwałam Drogą Serca.
Od tego czasu mam zaszczyt towarzyszyć moim klientom w ich spotkaniu z własnym ciałem.
Czasem mam w sobie odwagę, żeby nazywać siebie artystką, mimo, że nie potrafię poprawnie narysować konia. Z jakiegoś powodu właśnie ta konkretna umiejętność miałaby być twardym dowodem na posiadanie zdolności artystycznych.
Moje artystyczne działania realizują się w rysowaniu intuicyjnym i kolażowaniu. Na początku tworzyłam kolaże wyłącznie graficzne, ze zdjęć. Później dołączyły do nich słowa i frazy wycinane z czasopism. Czasem więc myślę o sobie nie tylko jako o artystce, ale też poetce.
Wyrażam się też również przez ruch i taniec.
Wciąż poszukuję nowych sposobów lepszego poznania i rozumienia siebie. Z tej potrzeby zaczęłam naukę metody Feldenkraisa – nie wiedząc, dokąd jeszcze może mnie to zaprowadzić.